Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi am70 z miasta Żory. Mam przejechane 3395.44 kilometrów w tym 2544.60 w terenie.
Więcej o mnie.


Codzienność trenowania GoogleDoc
Ważenie oficjalne 31.03.12 GoogleDoc
Endomondo



baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy am70.bikestats.pl
stat4u
Wpisy archiwalne w miesiącu

Listopad, 2011

Dystans całkowity:12.90 km (w terenie 12.90 km; 100.00%)
Czas w ruchu:01:37
Średnia prędkość:7.98 km/h
Maks. tętno maksymalne:162 (88 %)
Maks. tętno średnie:123 (66 %)
Suma kalorii:1019 kcal
Liczba aktywności:1
Średnio na aktywność:12.90 km i 1h 37m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
12.90 km 12.90 km teren
01:37 h 7.98 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:10.0
HR max:162 ( 88%)
HR avg:123 ( 66%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1019 kcal
Rower:

więcej marszu niż biegu

Niedziela, 27 listopada 2011 | | Komentarze 4

Pogoda zachęcająca do zrobienia treningu. Temperatura +10 ale niestety silny wiatr. W takich warunkach nie uśmiecha mi się jeździć na rowerze. Może to dobry czas aby przemyśleć te dobiegające zewsząd sygnały o bieganiu. Ale ja biegaczem nie jestem i raczej nie będę. W takim razie rozsądek podpowiada aby może zastosować marszobieg, a w moim przypadku raczej marszotrucht. Jak to zrobić aby się nie skatować taką próbą biegania? Wygrzebałem stare spodnie od Rogelli. Dobrałem odzież thermo, a na górę obcisły softshell. Przy tym wietrze zabrałem jeszcze bezbarwne okulary, czapeczkę i buff. Ciągle się zastanawiałem jak to wszystko dobrać aby w miarę komfortowo się czuć. Największym problem są buty. Te lekkie modele się nie nadają bo za zimno. Innych na razie nie mam. Zabrałem więc niskie trekkingi tym bardziej, że planuję więcej czasu przemaszerować niż przebiec to takie buty powinny dać radę i mam nadzieję, że się w nich nie zamęczę.
Stanąłem u bram lasu. Aby obniżyć swój stres i poprawić koncentrację, zdecydowałem się na to aby marszobieg zrobić po pętli, którą zawsze pokonuję na rowerze. To pozwoli mi bardziej skupić się na samoobserwacji i nie zaprzątać sobie głowy trasą. Jako, że to pierwsza próba to wyposażyłem się we wszystkie elektroniczne gadżety aby ewentualnie jak najwięcej się dowiedzieć i jednocześnie sprawdzić jak się z tym wszystkim biega. Zacząłem włączać systemy… Opaska z nadajnikiem HR, pulsometr, telefon z GPS, a w nim Endomondo, łączność WiFi z mobilnym routerem i dostępem do internetu… Wszystko działa. Pulsometr – OK, GPS – OK, WiFi – OK, Internet – OnLine, GPS – OK, Endomondo – nadaje… uff… Mogę rozpocząć marsz. Rozgrzewka to 3 minuty spaceru, potem 5 minut szybkiego marszu i wydaje mi się, że to jest wystarczające. Pierwszy bieg, 1 minuta. Nie zamierzam nic więcej kombinować. Po biegu, 3 minuty marszu. I tak ciągle na zmianę po całej pętli. Powinno być trochę ponad 10km. Na pierwszy raz wydaje mi się to delikatnym wprowadzeniem i sprawdzeniem jak na to zareaguję. Okazało się, że pętla zajęła mi 17 takich powtórzeń, do tego doszły jeszcze 3 powtórzenia nie zaliczane do pętli czyli łącznie 20 takich powtórzeń, 3min+1min.
Odczucia? Najważniejsze… to zadowolenie z dobrania takiego cyklu na początek. Naprawdę czułem się komfortowo z takimi „interwałami”. Nie zmarzłem. Jednominutowy bieg był znośny i za każdym razem gdy go rozpoczynałem nie miałem zadyszki i nie czułem zniechęcenia. Bez problemu ruszałem do kolejnego interwału. Chociaż w tych późniejszych interwałach czułem, że zaczynam się garbić przy biegu i jakoś biec jakby ociężale . To prawdopodobnie brak jakiejkolwiek techniki biegu i narastające zmęczenie objawia się właśnie w ten sposób, że ciągnie mnie w dół i pozycja nie jest już tak pionowa. Gdy to zauważyłem starałem się poprawiać postawę i podnosić głowę. Po kilkunastu interwałach dotarło do mnie że jednak nie umiem biegać… no ale… skąd mam umieć, przecież tego nigdy nie robiłem. Krok też jakoś taki zbyt krótki. Wiem i czuję, że nie biegnę lekko. Dlatego tym bardziej nie mogę się przemęczać bo wtedy wszystkie błędy będą się nasilały. Każdy kolejny interwał biegłem spokojnym truchtem, w taki sposób aby odznaczyć go od marszu. Oczywiście obserwowałem też pulsometr aby zmiany intensywności były widoczne, ale wciąż pozostawały pod kontrolą. Wyszło całkiem dobrze i te jednominutowe biegi przenosiły mnie w okolice progu AT. Pod tym względem wydawało mi się, że kontroluję intensywność, ale przy bieganiu używam przecież trochę innych mięśni i to zaczęło być odczuwalne po 40 minutach. Wtedy poczułem, że nogi jednak pracują inaczej niż na rowerze. Nie były to wielkie dolegliwości ani ból, po prostu tylko zacząłem czuć nowe mięśnie. Mimo że przez większość czasu szybko szedłem, to dodając do tego te krótkie biegi pojawiło się umiarkowane zmęczenie. Ale musze przyznać że poziom tego zmęczenia był właśnie taki jakiego spodziewałem się na takim dzisiejszym treningu.

Obserwacji i wniosków kilka mam, a jakże :-)
1. Jak zamocować opaskę pulsometru aby się nie zsuwała na brzuch przy biegu. Mimo, że miałem ją dosyć ciasno zapiętą to jednak po jakimś czasie i tak zaczęła się obsuwać.
2. Jeżeli mam się jeszcze skusić na taką formę treningu to koniecznie potrzebuję jakieś inne, wygodniejsze buty.
3. Warto było spróbować i czekam na następną okazję gdy będę mógł znowu zrobić taki trening.


Więcej danych można zobaczyć tu http://t.co/CRUCX0ha

A poniższa mapka to wgląd do Endomondo. Jednak te dane statystyczne na temat prędkości i przewyższeń jakoś do mnie nie przemawiają – ale ja nie znam się na statystykach z biegania. Po drugie zapewne to wina danych opartych na GPS.
Kategoria bez roweru