Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi am70 z miasta Żory. Mam przejechane 3395.44 kilometrów w tym 2544.60 w terenie.
Więcej o mnie.


Codzienność trenowania GoogleDoc
Ważenie oficjalne 31.03.12 GoogleDoc
Endomondo



baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy am70.bikestats.pl
stat4u
Wpisy archiwalne w kategorii

bez roweru

Dystans całkowity:51.20 km (w terenie 51.20 km; 100.00%)
Czas w ruchu:07:17
Średnia prędkość:8.37 km/h
Suma podjazdów:150 m
Maks. tętno maksymalne:175 (90 %)
Maks. tętno średnie:145 (78 %)
Suma kalorii:4405 kcal
Liczba aktywności:5
Średnio na aktywność:12.80 km i 1h 27m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
11.00 km 11.00 km teren
01:07 h 9.85 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:-13.0
HR max:158 ( 85%)
HR avg:145 ( 78%)
Podjazdy: 60 m
Kalorie: 920 kcal
Rower: Buty

marszobieg (14)

Sobota, 4 lutego 2012 | | Komentarze 2

Nie byłem w stanie maszerować. Miał być marszobieg, ale jak tu zrobić marsz skoro temperatura wokół to -13C (!) Jedyną możliwością rozgrzania się był trucht od samego początku. To moje pierwsze doświadczenie z bieganiem w takich warunkach. Jest bardzo sucho i trzeba bardzo uważać ponieważ wszelkie leśne nierówności są zamarznięte i powodują czasami krzywe stawianie stopy podczas biegu. Jest to trochę stresujące i powoduje psychiczny dyskomfort.
Udało mi się dopasować ubiór i znaleźć kompromis pomiędzy zabezpieczeniem przed zimnem z jednoczesnym nieograniczaniem ruchu.
Po 10 minutach truchtu nadal czułem, że mogę biec w ten sposób, a mając na uwadze słowa Sławka postanowiłem wydłużyć odcinki biegowe. Sławek już jakiś czas temu zachęcał mnie do wydłużenia odcinka biegowego nawet do 20 minut. Mając za sobą już kilka biegowych sesji postanowiłem to dzisiaj zrealizować. Po 20 minutach nadal czułem się dobrze i co ciekawe… tętno ustabilizowało się na bardzo przyzwoitym poziomie gdzieś pomiędzy 145 – 150 i biegłem jakby w jakimś transie – bardzo równe tempo i bardzo równe tętno. Po 30 minutach byłem mniej więcej w połowie planowanej trasy. Już w tym momencie byłem mocno zdziwiony swoim dobrym samopoczuciem. Tempo nie było duże, ale ciągły, tak długi bieg był dla mnie kiedyś nieosiągalny. W głowie pojawiła się myśl, że może by tak dzisiaj spróbować całość dystansu przebiec… i tak się stało. Przy dzisiejszym mrozie było to chyba całkiem dobre rozwiązanie. Pot zamarzał na czapce natychmiast w lód, bluza i rękawiczki także były całe oblodzone bo para, która wydobywała się na zewnątrz także zamarzała. Przebiegłem ponad 60 minut jednym ciągiem i wyszło tego 11km. Jestem bardzo zaskoczony i zadowolony z takiego treningu.



Kategoria bez roweru


Dane wyjazdu:
14.00 km 14.00 km teren
01:33 h 9.03 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:4.0
HR max:164 ( 89%)
HR avg:120 ( 65%)
Podjazdy: 90 m
Kalorie: 962 kcal
Rower: Buty

marszobieg (5)

Sobota, 17 grudnia 2011 | | Komentarze 0

Pomiędzy świątecznymi porządkami mała przerwa. Zakładam buty i lecę do lasu. Z nieba sypie zmrożony śnieg, na szczęście to tylko śladowe ilości. Zmienione interwały całkiem dobrze się sprawują. 6 min marszu na rozgrzewkę, potem 1min truchtu i 2 min marszu. Dzisiaj wyszło 28 takich interwałów. A to oznacza że w sumie truchtałem 28 minut. Czuję to w nogach. Bolą :-)
Zauważam że po około 40 min organizm jakoś się zaadoptował i czułem się znacznie lepiej maszerując i biegnąc.
Buty Adidas Kanadia 4 TR GTX, sprawują się wyśmienicie! Jak na razie jestem z nich bardzo zadowolony.
Kategoria bez roweru


Dane wyjazdu:
13.30 km 13.30 km teren
01:50 h 7.25 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:9.0
HR max:162 ( 88%)
HR avg:115 ( 62%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1030 kcal
Rower: Buty

marszobieg

Niedziela, 4 grudnia 2011 | | Komentarze 1

Samokształcenia biegowego ciąg dalszy. Odwiedziłem sklep biegacza i okazało się, że akurat Asics robi tam swoje bezpłatne pomiary stóp „FootID” to też postanowiłem skorzystać z tej usługi. Trwało to krótką chwilę – specjalny skaner w skrzyni dokonał skanowania obu stóp, każdej osobno. Skanowanie jest trójwymiarowe, a pomiary są przesyłane na serwer w Japonii i analizowane. Po skanowaniu otrzymuje się pomiary kilku istotnych parametrów stopy.
Kilka ciekawych informacji. Dokładna długość każdej stopy. U mnie prawa minimalnie dłuższa czyli gdy przymierzam nowe buty to zawsze powinienem mierzyć jako pierwszą prawą stopę. Ściągna Achillesa lekko skierowane do środka, ale ten kąt przy mojej wadze to podobno nie jest problem. Tu jednak chyba potwierdza się moja tendencja do kierowania kolan do środka podczas jazdy na rowerze.

Tak wygląda wynik skanowania FootID:


Jako, że jednocześnie szukałem jakichś butów do biegania w terenie to obsługa po zapoznaniu się z wydrukiem ze skanera zaproponowała mi kilka modeli. Okazało się, że mam bardzo wąską stopę (typ A) – sporo poniżej średniej i panowie pokazali mu buty, które powinny mniej więcej pasować. Sprawdziłem chyba trzy modele z Asicsa – a jakże :-) Sprawdzałem też Salomony. Ale okazało się, że jednak najbardziej pasowały mi Adidasy Kanadia 4 TR GTX, bardzo wąskie. Nie znam się na plusach i minusach takiego obuwia ale myślę, że na moje marszobiegi będą odpowiednie i na pewno sto razy lepsze niż jakiekolwiek buty trekkingowe.
Dzisiaj przyszedł czas na wypróbowanie nowych butów. Chociaż nowe, nierozchodzone buty to nie najlepszy pomysł na trening, ale skoro tyle w tym treningu marszu to może jest to dobry sposób. Bardzo ciepły dzień jak na tę porę roku. Zebrałem się trochę wcześniej. Postanowiłem trochę bardziej wykorzystać Polara. Ustawiłem go tak aby funkcja interwałów odmierzała mi jednominutowe odcinki biegu i trzy minutowe odcinki marszu. Zadziałało to bardzo dobrze, nie musiałem pilnować czasu poszczególnych odcinków. Zegarek sam informował mnie sygnałem o zmianie biegu w marsz i odwrotnie. Tym razem cały trening przebiegł o wiele spokojniej psychicznie – nie było już tej niepewności sprzed tygodnia. Buty spisały się bardzo dobrze. Jestem pod wielkim wrażeniem tego jak wielka to różnica i jaki komfort dają takie buty. Świetna przyczepność, koniec problemów z rozwiązywaniem się sznurówek bo trafiły do „kieszonki” w języku, jest w nich odpowiednio ciepło, mają bardzo niski język przez co stopa z przodu ma miejsce na ucięcie nogi. Jedynym mankamentem było to że z racje tego że to nowe buty to po godzinie jednak trochę je poczułem na nogach, coś tam, jakoś, niewiele, niezbyt mocno, uwierało w lewym bucie i na prawej pięcie, ale to zapewne tylko chwilowe docieranie się butów do stopy. Nie było to uciążliwe.
Korzystając z cennych rad Sławka przestałem się przejmować krótkim krokiem. Opaska pulsometru także dzisiaj była już w porządku – trochę ją jeszcze skróciłem i trzymała mocniej i już się nie zsuwała. Dzisiejsze obserwacje były skierowane na rozluźnienie się podczas trzyminutowego marszu, ponieważ zauważyłem, że gdy przestaję biec to mój marsz nie powoduje rozluźnienia, maszeruję prawie tak samo spięty jak biegnę. Dlatego postanowiłem się skupić na tym aby trzy minuty marszu naprawdę służyły rozluźnieniu. Jeszcze mi się to nie udaje ale popracuję nad tym :-)

Kategoria bez roweru


Dane wyjazdu:
12.90 km 12.90 km teren
01:37 h 7.98 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:10.0
HR max:162 ( 88%)
HR avg:123 ( 66%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1019 kcal
Rower:

więcej marszu niż biegu

Niedziela, 27 listopada 2011 | | Komentarze 4

Pogoda zachęcająca do zrobienia treningu. Temperatura +10 ale niestety silny wiatr. W takich warunkach nie uśmiecha mi się jeździć na rowerze. Może to dobry czas aby przemyśleć te dobiegające zewsząd sygnały o bieganiu. Ale ja biegaczem nie jestem i raczej nie będę. W takim razie rozsądek podpowiada aby może zastosować marszobieg, a w moim przypadku raczej marszotrucht. Jak to zrobić aby się nie skatować taką próbą biegania? Wygrzebałem stare spodnie od Rogelli. Dobrałem odzież thermo, a na górę obcisły softshell. Przy tym wietrze zabrałem jeszcze bezbarwne okulary, czapeczkę i buff. Ciągle się zastanawiałem jak to wszystko dobrać aby w miarę komfortowo się czuć. Największym problem są buty. Te lekkie modele się nie nadają bo za zimno. Innych na razie nie mam. Zabrałem więc niskie trekkingi tym bardziej, że planuję więcej czasu przemaszerować niż przebiec to takie buty powinny dać radę i mam nadzieję, że się w nich nie zamęczę.
Stanąłem u bram lasu. Aby obniżyć swój stres i poprawić koncentrację, zdecydowałem się na to aby marszobieg zrobić po pętli, którą zawsze pokonuję na rowerze. To pozwoli mi bardziej skupić się na samoobserwacji i nie zaprzątać sobie głowy trasą. Jako, że to pierwsza próba to wyposażyłem się we wszystkie elektroniczne gadżety aby ewentualnie jak najwięcej się dowiedzieć i jednocześnie sprawdzić jak się z tym wszystkim biega. Zacząłem włączać systemy… Opaska z nadajnikiem HR, pulsometr, telefon z GPS, a w nim Endomondo, łączność WiFi z mobilnym routerem i dostępem do internetu… Wszystko działa. Pulsometr – OK, GPS – OK, WiFi – OK, Internet – OnLine, GPS – OK, Endomondo – nadaje… uff… Mogę rozpocząć marsz. Rozgrzewka to 3 minuty spaceru, potem 5 minut szybkiego marszu i wydaje mi się, że to jest wystarczające. Pierwszy bieg, 1 minuta. Nie zamierzam nic więcej kombinować. Po biegu, 3 minuty marszu. I tak ciągle na zmianę po całej pętli. Powinno być trochę ponad 10km. Na pierwszy raz wydaje mi się to delikatnym wprowadzeniem i sprawdzeniem jak na to zareaguję. Okazało się, że pętla zajęła mi 17 takich powtórzeń, do tego doszły jeszcze 3 powtórzenia nie zaliczane do pętli czyli łącznie 20 takich powtórzeń, 3min+1min.
Odczucia? Najważniejsze… to zadowolenie z dobrania takiego cyklu na początek. Naprawdę czułem się komfortowo z takimi „interwałami”. Nie zmarzłem. Jednominutowy bieg był znośny i za każdym razem gdy go rozpoczynałem nie miałem zadyszki i nie czułem zniechęcenia. Bez problemu ruszałem do kolejnego interwału. Chociaż w tych późniejszych interwałach czułem, że zaczynam się garbić przy biegu i jakoś biec jakby ociężale . To prawdopodobnie brak jakiejkolwiek techniki biegu i narastające zmęczenie objawia się właśnie w ten sposób, że ciągnie mnie w dół i pozycja nie jest już tak pionowa. Gdy to zauważyłem starałem się poprawiać postawę i podnosić głowę. Po kilkunastu interwałach dotarło do mnie że jednak nie umiem biegać… no ale… skąd mam umieć, przecież tego nigdy nie robiłem. Krok też jakoś taki zbyt krótki. Wiem i czuję, że nie biegnę lekko. Dlatego tym bardziej nie mogę się przemęczać bo wtedy wszystkie błędy będą się nasilały. Każdy kolejny interwał biegłem spokojnym truchtem, w taki sposób aby odznaczyć go od marszu. Oczywiście obserwowałem też pulsometr aby zmiany intensywności były widoczne, ale wciąż pozostawały pod kontrolą. Wyszło całkiem dobrze i te jednominutowe biegi przenosiły mnie w okolice progu AT. Pod tym względem wydawało mi się, że kontroluję intensywność, ale przy bieganiu używam przecież trochę innych mięśni i to zaczęło być odczuwalne po 40 minutach. Wtedy poczułem, że nogi jednak pracują inaczej niż na rowerze. Nie były to wielkie dolegliwości ani ból, po prostu tylko zacząłem czuć nowe mięśnie. Mimo że przez większość czasu szybko szedłem, to dodając do tego te krótkie biegi pojawiło się umiarkowane zmęczenie. Ale musze przyznać że poziom tego zmęczenia był właśnie taki jakiego spodziewałem się na takim dzisiejszym treningu.

Obserwacji i wniosków kilka mam, a jakże :-)
1. Jak zamocować opaskę pulsometru aby się nie zsuwała na brzuch przy biegu. Mimo, że miałem ją dosyć ciasno zapiętą to jednak po jakimś czasie i tak zaczęła się obsuwać.
2. Jeżeli mam się jeszcze skusić na taką formę treningu to koniecznie potrzebuję jakieś inne, wygodniejsze buty.
3. Warto było spróbować i czekam na następną okazję gdy będę mógł znowu zrobić taki trening.


Więcej danych można zobaczyć tu http://t.co/CRUCX0ha

A poniższa mapka to wgląd do Endomondo. Jednak te dane statystyczne na temat prędkości i przewyższeń jakoś do mnie nie przemawiają – ale ja nie znam się na statystykach z biegania. Po drugie zapewne to wina danych opartych na GPS.
Kategoria bez roweru


Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

siłownia i truchtem

Wtorek, 28 grudnia 2010 | | Komentarze 0

Wiosła 10 min, trochę maszyn na siłowni i kilka minut truchtu na bieżni. Ale tym razem prędkość na bieżni to 8 km/h co pozwala mi biec spokojnie jednym ciągiem 10 min i to bez odczuwania obciążenia kolan. To powoduje zupełnie inne wrażenia z biegu. Bardziej pozytywne :-)
Kategoria bez roweru


Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

no i znowu biegiem

Wtorek, 21 grudnia 2010 | | Komentarze 3

Dzisiaj tak ogólnie i trochę leniwie. Wiosła i bieganie. Szukałem tempa dla siebie. Trochę truchtu i trochę szybszego tempa, moje obawy o kolana - a szczególnie prawe - się potwierdzają, bo po chwili szybszego tempa ponownie czuję obciążenie kolan. Plan jest taki, że następnym razem spróbuję tylko truchtu. Ale jakoś dobrze nie rokuję mojemu bieganiu :-) Jak na razie się nie poddaję i jeszcze mam ochotę nadal próbować.
Kategoria bez roweru


Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

biegania trochę

Wtorek, 14 grudnia 2010 | | Komentarze 0

Trening ogólny. Wiosła 15 min oraz bieżnia - czyli marszo-biegi przez 53 min, ale stwierdzam jednak że bieganie to chyba nie jest sport dla mnie :-) już po 15-20 min czuję duże obciążenie na kolanach, zastanawiam się jak zmodyfikować ewentualne bieganie na mniej obciążające - mam jeden pomysł, obniżyć tempo biegu do truchtu i może wtedy inaczej będę to odczuwał. Zobaczymy następnym razem.
Dzisiaj jednak bieg nie był zbyt intensywny bo HRavg=100 HRmax=140.
Kategoria bez roweru


Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
01:10 h 0.00 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max:175 ( 90%)
HR avg:126 ( 65%)
Podjazdy: m
Kalorie: 474 kcal
Rower:

Yamato i biegi

Czwartek, 9 grudnia 2010 | | Komentarze 0

Urozmaicenie. Na rozgrzewkę 20 min na wiosłach, a potem próba skorzystania z bieżni. Nie jestem wielkim fanem biegania, ale w ramach urozmaicenia spróbowałem. Na początek trochę marszobiegów aby nauczyć się korzystać z tego urządzenia. Poszło całkiem dobrze. Od spaceru, przez marsz, trucht, aż do biegu. Trochę próbowałem biegu drobniejszym krokiem oraz długimi krokami. Starałem się dobrać prędkość bieżni. Dorota pomogła mi to przeanalizować. Nagrała kilka minut biegu telefonem i dzięki temu można obejrzeć swoją sylwetkę w biegu. Dobry sposób. Okazuje się, że długi krok pasuje mi tak mniej więcej ok 12km/h, ale muszę przyznać, że dla mnie to już bardzo duże tempo. Spędziłem na bieżni 50 min w takim mieszanym trybie marszów i biegów. Całkiem fajne doświadczenie. Tak to właśnie jest urozmaicenie :-)


A wczoraj zamiast treningu... koncert Yamato - The Drummers of Japan


http://www.youtube.com/user/YAMATOTHEDRUMMERS
Kategoria bez roweru


Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

trochę pływania

Środa, 14 lipca 2010 | | Komentarze 0

Służbowy wyjazd także trzeba wykorzystać. Pływanie w wodach otwartych. 4x700m w jeziorze Isąg w okolicach Łukty na Mazurach.
Kategoria bez roweru


Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Canazei 2010... i po

Niedziela, 21 marca 2010 | | Komentarze 0

Trochę statystyk z Włoch. Sześć dni na desce.
Ilość wyjazdów wyciągami do góry: 146
Pokonane przewyższenia: 40 667m /ponad 40km :-)
Łączna długość zjazdów: 204km

Nie wiem czy jeżdżenie na desce ma walory treningowe dla kolarzy górskich :-) Chyba nie za bardzo :-) Może tylko jako trening ogólnorozwojowy i może znaczenie ma przebywanie na wysokości około 2300m npm przez kilka godzin dziennie.

W drodze na trening słuchałem:
http://www.youtube.com/watch?v=YjkB3ZZ6oBY
Kategoria bez roweru