Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi am70 z miasta Żory. Mam przejechane 3395.44 kilometrów w tym 2544.60 w terenie.
Więcej o mnie.


Codzienność trenowania GoogleDoc
Ważenie oficjalne 31.03.12 GoogleDoc
Endomondo



baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy am70.bikestats.pl
stat4u
Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2011

Dystans całkowity:295.00 km (w terenie 255.40 km; 86.58%)
Czas w ruchu:41:39
Średnia prędkość:16.65 km/h
Maksymalna prędkość:64.20 km/h
Suma podjazdów:5980 m
Maks. tętno maksymalne:181 (98 %)
Maks. tętno średnie:159 (86 %)
Suma kalorii:30449 kcal
Liczba aktywności:25
Średnio na aktywność:36.88 km i 1h 39m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
02:02 h 0.00 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max:169 ( 91%)
HR avg:134 ( 72%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1335 kcal

spinning (694)

Środa, 18 maja 2011 | | Komentarze 0

Dokładam trochę dłuższy trening. Intensywność także rośnie.

Obciążenie: 233
Kategoria spinning


Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
01:19 h 0.00 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max:157 ( 85%)
HR avg:120 ( 65%)
Podjazdy: m
Kalorie: 691 kcal

spinning (693)

Wtorek, 17 maja 2011 | | Komentarze 0

Jeszcze się zbieram po Zabierzowie.

Obciążenie: 124
Kategoria spinning


Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
00:59 h 0.00 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max:147 ( 79%)
HR avg:118 ( 64%)
Podjazdy: m
Kalorie: 487 kcal

spinning (692)

Poniedziałek, 16 maja 2011 | | Komentarze 0

Lekko. Regeneracyjnie.

Obciążenie: 88
Kategoria spinning


Dane wyjazdu:
67.00 km 67.00 km teren
03:46 h 17.79 km/h:
Maks. pr.:60.60 km/h
Temperatura:10.0
HR max:180 ( 97%)
HR avg:159 ( 86%)
Podjazdy:1510 m
Kalorie: 3690 kcal

MTB#4 Zabierzów (46)

Niedziela, 15 maja 2011 | | Komentarze 1

Zapowiadało się deszczowo i tak też się stało. Już na starcie trochę kropiło. Pierwsza godzina na trasie była całkiem w porządku. Nie było zbyt mokro. Niestety potem się rozpadało i trasa stała się znacznie trudniejsza, a na końcowych kilometracch był ot już taniec w błocie.
Start w takich warunkach jakoś mi dzisiaj wyjątkowo dobrze pasował. Miałem dobry nastrój i właściwie pogoda nie robiła na mnie wrażenia. Moje fizyczne przygotowanei obrazuje osiągnięty wynik - czyli średnio, ale przygotowanie psychiczne było dzisiaj wyjątkowo dobre. Oczywiście był stres spowodowany startem - jak zawsze, ale po za tym jakoś bardzo dobrze się czułem. Były obawy przed trudnościami na trasie. Zapowiadane śliskie wapienie, i ciasne single mogły znacznie utrudnić jazdę w tłumie zawodników. Wszystko to wiedziałem ale mimo to nastawienie było pozytywne.
Bardzo spokojnie przebrałem się w samochodzie. Krótkie spodenki, koszulka termiczna z krótkim rękawem, koszulka kolarska z krókim rękawem, kamizelka membranowa bez rękawów, do tego rękawki, a na nogi maść BORN na złą pogodę. Taki ubiór sprawdził mi się dzisiaj idealnie.
Pierwszy podjazd bardzo ciężki ale ma pozytywny wpływ na rozciągnięcie stawki. Niestety piewszy singlowy zjazd jeszcze odbywał się w tłoku. Trzeba było bardzo uważać. Potem już trochę lepiej, stawka się rozciągnęła i nie miałem już na trasie stresowych sytuacji związanych z tłokiem.

Po połowie trasy było już na tyle mokro, że miało to wpływ na tempo jazdy. Błoto zaczęło przede wszystkim utrudniać lub uniemożliwiać zjazdy i zaczęło być coraz to gorzej bo deszcz się nasilał.
Przez cały maraton jechałem swoim dobrym tempem chociaż w drugiej połowie zaczęło mi brakować kadencji. Zauważalnie zwolniłem obroty zastępując je cięższym przełożeniem i przykładaniem większej siły. Po 45km, po czasie 2:20, organizm wyrażnie zwolnił obroty, a średnia prędkośc od tego miejsca spadła o 3km/h w stosunku do pierwszych 45km. Na pewno wpływ na to miała pogoda, błotniste podłoże i narastające zmęczenie. Nie odnotowałem jednak jakiegoś dczuwalnego wyziębienia. Miałem bardzo dobry komfort termiczny. Podobnie zresztą było z ciągle dobrym nastrojem. Pogoda i trudne warunki jakoś dzisiaj dodatkowo mnie mobilizowały. Ciągle chciało mi się jechać. Tym razem nie miałem tego uczucia gdy pod koniec trasy myślisz tylko o tym aby się "to" skończyło. Dzisiaj pogoda mnie nie pokonała.
Końcowy odcinek trasy przechodził przez stromy zjazd, który musiałem sprowadzić, a nawet zejście było wyczynem ponieważ błoto sprawiało, że był to odcinek ślizgawki gdzie nie było żadnej przyczepności. Potem już tylko malownicza dolina i potok do przejechania... wzdłuż. Ot... taka atrakcja. Mi się podobało. Trzeba było uważać na betonowe płyty w dnie. Na jednej znich zaliczyłem znaczny poślizg, ale koło w końcu złapało przyczepność i na pełnej prędkości jak wjechałm tak wyjechałem. W potoku nie odpuszczałem, a był to ostatni fragment tak więc rozpocząłem długi finisz. W rzece wyprzedając dwóch zawodników i na kończącym asfalcie jeszcze kolejnych dwoje.

Po prostu czułem, że mam jeszczę tą siłę i mam tą mobilizację. Takie sobie endorfiny na finiszu. Tym bardziej że finisz był w moim ulubionym stylu - dosyć długo, lekko pod górę, po asfalcie, a dopiero wjazd na metę był na trawie boiska. Taki finisz z przyjemnością pozwala wykrzesać z siebie całą resztę sił.

Było trochę błota:



Wynik:
Oficjalny czas: 3:43:22

MEGA OPEN: 116 / 601 (19,3%)
Strata do zwycięzcy OPEN: 0:58:14 (35,26%)
MEGA M4: 13 / 89 (14,61%)
Strata do zwycięzcy M4: 0:27:58 (14,31%)

Ilość zdobytych punktów do klasyfikacji generalnej: 349,92
Ilość punktów do klasyfikacji sektorowej: 369,65

Mimo dobrego nastroju wynik niestety za słaby - za duża strata czasowa w OPEN i spowodowało to, że nie udało się utrzymać drugiego sektora startowego. W Krynicy będę startował z trzeciego sektora.

Obciążenie: 714
Kategoria maraton


Dane wyjazdu:
36.00 km 36.00 km teren
01:31 h 23.74 km/h:
Maks. pr.:41.80 km/h
Temperatura:21.0
HR max:156 ( 84%)
HR avg:124 ( 67%)
Podjazdy:185 m
Kalorie: 972 kcal

wycieczkowo

Sobota, 14 maja 2011 | | Komentarze 0

Dobra pogoda wyciągnęła mnie na rower. A że jutro maraton tak więc dzisiaj już tylko łagodna wycieczka. No i przyda się jeszcze kilka dodatkowych kilometrów tej złożonej wczoraj oponie. Odwiedziłem na spokojnie wczorajsze ścieżki. Mogłem się dokładniej przyjrzeć jak to obecnie wygląda. Pierwsza myśl jaka mi przyszła do głowy to zrobienie jakiejś modyfikacji, poszukanie jeszcze kilku małych podjazdów i dołączenie ich do pętli :-) Znalazłem jeden, ale będzie wymagał trochę pracy, oczyszczenia ze zbyt dużych powalonych gałęzi. Przejechałem go i dobrze się wpasowuje, o ile drwale go nie zniszczą :-)
W ciągu dnia było w lesie znacznie więcej rowerzystów i spacerowiczów i... jazdy konnej - niestety szybko przypomniało mi się, że jazda konna zawładnęła te ścieżki - minąłem się z szeregiem jeźdźców kilka razy - za każdym razem znacząco zwalniając, a i tak wiedzę, że niektóre osoby dosyć niepewnie czuja się na tych koniach, trochę strasznie to wygląda i mam obiekcje w chwili takich mijanek.
Leśne drogi i ścieżki są tak zniszczone przez końskie kopyta, że w niektórych miejscach nawet "full" nie pomaga. Tysiące rowerzystów i piechurów nie zniszczy leśnych ścieżek tak jak jedna jazda konna... ech... Do tego niech wasza wyobraźnia zapoda niezliczone ilości końskich odchodów - to już całkowicie zdyskwalifikuje niektóre odcinki. Szkoda, że tak to wygląda.

Po kolejnych kilometrach opona zdaje się trzymać bardzo dobrze. Czyli łatka zrobiona dobrze. Opona założona prawidłowo. Wentyl uszczelniony. Mleczko wlane. Całość chyba wykonana jest poprawnie... czyli składam podziękowania dla "klakiera" za szkolenie, które teraz przyniosło efekty :-)



Obciążenie: 146
Kategoria rowerem


Dane wyjazdu:
38.40 km 38.40 km teren
01:33 h 24.77 km/h:
Maks. pr.:52.80 km/h
Temperatura:14.0
HR max:167 ( 90%)
HR avg:140 ( 76%)
Podjazdy:205 m
Kalorie: 1224 kcal

Rocket Ron TL Ready - załatana

Piątek, 13 maja 2011 | | Komentarze 0

Czas poskładać koło. Przeszedłem teoretyczne i praktyczne szkolenie u "klakiera" i teraz użyłem całej swoje wiedzy i koło jest gotowe do jazdy. Chyba się udało. Piątkowe popołudnie to dobry moment na przetestowanie tej załatanej opony. Zabrałem ze sobą wszystkie rzeczy na wypadek nieszczelności opony i wybrałem się w okoliczne lasy aby na w miarę wyboistych ścieżkach sprawdzić jakość mojego pierwszego zmontowania koła i opony TL Ready zalanej mleczkiem No Tubes. Koło działa :) Na krótkich fragmentach na prędkościach 40-50km/h po korzeniach nic się z nią nie stało czyli samo złożenie i uszczelnienie jest w porządku. Starałem się wyszukiwać jakies przeszkody i nie oszczędzać koła. Zwulkanizowana łatka też trzyma. Wydaje mi się, że nie ma przeciwskazan aby wystartować na tej oponie w Zabierzowie.
No i przy okazji wyszedł mały piątkowy trening na ulubionej lokalnej pętli :-) Z MTB niewiele to ma wspólnego, ale bardzo lubię odwiedzić te miejasca, bo mam sentyment do tej 9km pętli :-) Sporo zmian zaszło w lesie. Drwale zmietli część lasu i dziwnie jest jechać teraz przez jakieś przetrzebione leśne zakamarki. Są fragmenty gdzie las po prostu zniknął. Szkoda. Nie znam się na tym. Widze tylko efekt ich pracy.
W niektórych miejscach trasa zmieniła trochę podłoże. Fajnie jest porównać sobie w głowie jak tu jeździło się kiedyś, a jak jest teraz. Muszę tam jeszcze wrócić i bardziej skupić się na trasie. Dzisiaj poświęciełm uwagę na oponę.

Schwalbe Rocket Ron 2,25" TL Ready załatana.


Obciążenie: 192
Kategoria rowerem


Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
01:13 h 0.00 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max:168 ( 91%)
HR avg:133 ( 72%)
Podjazdy: m
Kalorie: 789 kcal

spinning (691)

Środa, 11 maja 2011 | | Komentarze 0

Krótki trening ale dzisiaj już w dobrej formie. Było kilka mocniejszych fragmentów.

Obciążenie: 145
Kategoria spinning


Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
01:54 h 0.00 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max:158 ( 85%)
HR avg:126 ( 68%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1143 kcal

spinning (690)

Wtorek, 10 maja 2011 | | Komentarze 0

W głowie miałem plan na trening na wczorajszym poziomie, ale okazało się że organizm powiedział "nie", i nie dało się jechać. Chociażbym nie wiem jak się sprężał to dzisiaj nie było szans na jakiś większy wysiłek. A że trzeba słuchać takich symptomów to też trening szybko zmodyfikowałem i zrobiłem tyle ile się dało.

Obciążenie: 186
Kategoria spinning


Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
01:58 h 0.00 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max:173 ( 94%)
HR avg:150 ( 81%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1575 kcal

spinning (689)

Poniedziałek, 9 maja 2011 | | Komentarze 0

Dobrze zrobiony trening

Obciążenie: 279
Kategoria spinning


Dane wyjazdu:
61.00 km 30.00 km teren
03:36 h 16.94 km/h:
Maks. pr.:64.20 km/h
Temperatura:15.0
HR max:169 ( 91%)
HR avg:122 ( 66%)
Podjazdy:1260 m
Kalorie: 2152 kcal

krótki zwiad w Zabierzowie

Sobota, 7 maja 2011 | | Komentarze 9

...a właściwie w Karniowicach, bo z tego miejsca startuje następny maraton GG. Wybraliśmy się na rozpoznanie trasy wspólnie z Dorotą i Tomkiem. Dojazd na miejsce startu bez problemu, ale w dniu maratonu nie będzie tak łatwo bo nie ma tu miejsc parkingowych i prawdopodobnie będzie bardzo ciasno w całej okolicy. Na miejscu sporo rowerzystów którzy prawdopodobnie pojawili się w tym samym celu co my. Trasę maratonu mieliśmy tylko w wersji papierowej. Z papierową wersją mapy jeżdżenie w nieznanym terenie nie jest zbyt wygodne ale dzisiaj tempo wycieczkowe i częste postoje dobrze wpasowywały się w prędkość jazdy. Niestety nie mieliśmy tyle czasu aby w tym tempie przejechać całość trasy. Dlatego ok. 16:00 zdecydowaliśmy się wrócić do Karniowic. Trasa jest bardzo atrakcyjna. Na spokojną wycieczkę nadaje się idealnie, ale na maratonie będzie to już wymagający wyczyn. Kamieniste podłoże, śliskie skałki, szybkie szutry i wiele, wiele, krótkich i bardzo sytych podjazdów - to będzie mieszanka, która skomplikuje te zawody :-) Do tego dorzucimy ilość startujących i na niektórych odcinkach na pewno będzie jeszcze trudniej za sprawą zwężeń i wąskich ścieżek.

Dzisiaj zaliczyłem niestety nieprzyjemną przygodę z oponą. Zalana mleczkiem NoTubes, przednia Schwalbe Rocket Ron 2,25" TLReady zaliczyła rozcięcie. Uchodzące powietrze słyszała nawet Dorota. Niestety, płyn nie był w stanie uszczelnić takiego rozcięcia. No i tu jeszcze się nie dziwię - zdarza się także na UST, ale opon UST nie zalewam żadnym płynem i bez zastanowienia zatrzymałbym się i założył dętkę. Jednak w przypadku mleczka nie jest to już takie "różowe". Inaczej następują decyzje - a przez to inny jest całkowity czas naprawy awarii (dłuższy). W pierwszej chwili miałem nadzieję, że się uszczelni czyli jadę jeszcze chwilę ale widzę, że powietrze prawie całkiem zeszło i że mleczko ciągle sączy się z tej dziury. Zatrzymuję się i próbuję ustawić oponę dziurą w dół i ruszam nią na boki - to także nie pomaga. Spoglądam na dziurę i okazuje się, że to prawie 10mm rozcięcie - nie wygląda to dobrze. Mleczko tylko wycieka, ale nie uszczelnia. Decyzja... zakładam dętkę. I tu zaczyna się cała przyjemność zdjęcia opony w której jest mleczko :-) Wszystko leje ci się na ręce, trzeba w miarę możliwości wylać pozostałość mleczka i do tej mazi włożyć dętkę. Usuwam wentyl bezdętkowy i wkładam dętkę. Opona zakłada się łatwo - pompuję dętkę koło jest gotowe do jazdy. Podczas pompowania mleczko, które zostało pomiędzy oponą i dętką zostaje wyciskane na krawędzi obręczy do chwili gdy opona zaskakuje i zachowuje się tak jakby się uszczelniła - mleczko przestaje się wydobywać. Zastanawiam się tylko nad tym czy taką oponę TLReady da się jeszcze naprawić poprzez wulkanizację. Przebite opony UST naprawiam tak jak samochodowe i mogę ich nadal używać, ale jak to będzie z TLReady - nie wiem. Szkoda by było tej nowej opony.

Wykonanie tej operacji na wyciecze można potraktować jako przerwę i mało stresujące wydarzenie, ale spodziewam się, że na maratonie może to "podnieść ciśnienie" niejednemu rowerzyście. Ech...

Na oponach z dętkami tak wielkie dziury raczej zdarzają się bardzo rzadko. Wg mnie jeżeli już zdarza się przebicie opony UST lub TLReady to częściej dochodzi właśnie do takich znaczących rozcięć. Oczywiście ma to swoje powody. UST jest bardziej odporna i małe uszkodzenia jej nie dotyczą. Natomiast TLReady z płynem nawet jeśli zalicza mniejsze dziurki to są one zalewane i uszczelniane. Dlatego gdy mamy doczynienia z uszkodzeniem tych dwóch rodzajów opon to są to zawsze dziury konkretne :-)

Jak na razie moje spostrzeżenia co do awaryjności opon to:

UST - najmniej awaryjne (nie zalewam UST płynem)
Czas naprawy: nie ma wątpliwości, jeżeli nie używam płynu to decyzja po przebiciu jest szybka i nie budząca wątpliwości. Zatrzymuję się, ściągam oponę, wkładam dętkę, zakładam oponę, pompuję.
Uciążliwość: może się zdarzyć dłuższa "walka" z zakładaniem opony UST
Teoretycznie, jeżeli nie walczy się z oponą, to UST bez płynu powoduje, że całkowity czas naprawy jest najkrótszy.

Z dętką - bardziej awaryjne, szczególnie czułe na przebicie typu "snake"
Czas naprawy: nie ma wątpliwości co do decyzji, musisz założyć nową dętkę. Zatrzymuję się, ściągam oponę, wyjmuję uszkodzoną dętkę, zakładam nową dętkę, zakładam oponę, pompuję. Zazwyczaj dochodzi jeszcze czas zwijania i wypuszczania reszty powietrza, aby spakować uszkodzoną dętkę - bo przecież nie wyrzucamy jej do lasu!
Uciążliwość: raczej brak

TLReady - najbardziej kłopotliwe
Czas naprawy: w pierwszej chwili jadę dalej i czekam aż się uszczelni, jeśli się nie uszczelnia to: Zatrzymuję się, ściągam oponę, wylewam mleko (chociaż może nie trzeba tego robić), zakładam dętkę, zakładam oponę, pompuję
Uciążliwość: wydłużony proces podejmowania decyzji i "rozlane mleko" :-)

Uwaga: Świadomie nie poruszam tu właściwości jezdnych roweru na poszczególnych systemach ogumienia.

Ale to są moje początki z oponami TLReady, daję im jeszcze szansę - badania trwają nadal :-)

Tak to wygląda:

Schwalbe Rocket Ron TLReady - strona zewnętrzna


Schwalbe Rocket Ron TLReady - strona wewnętrzna - jak widać dziura jest mniejsza niż od zewnątrz, ale i tak jest to już za duże uszkodzenie i na trasie mleczko nie dało rady tego uszczelnić.


Opony UST są jednak nieporównywalnie wytrzymalsze i mają tą możliwośc że można je zakleić. Oczywiście są cięższe od TLReady. Ale co lepsze? Nie wiem :-)


Obciążenie: 331
Kategoria rowerem