Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi am70 z miasta Żory. Mam przejechane 3395.44 kilometrów w tym 2544.60 w terenie.
Więcej o mnie.


Codzienność trenowania GoogleDoc
Ważenie oficjalne 31.03.12 GoogleDoc
Endomondo



baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy am70.bikestats.pl
stat4u
Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2010

Dystans całkowity:173.90 km (w terenie 173.90 km; 100.00%)
Czas w ruchu:26:18
Średnia prędkość:15.48 km/h
Maksymalna prędkość:55.20 km/h
Suma podjazdów:4423 m
Maks. tętno maksymalne:194 (100 %)
Maks. tętno średnie:168 (87 %)
Suma kalorii:20154 kcal
Liczba aktywności:16
Średnio na aktywność:43.48 km i 1h 38m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
01:09 h 0.00 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max:157 ( 81%)
HR avg:141 ( 73%)
Podjazdy: m
Kalorie: 856 kcal

spokojnie (539)

Środa, 12 maja 2010 | | Komentarze 0

Zbliżający się maraton ustawia trening na poziomie 70-80%HR. Bardzo równomiernie dobieram obciążenie i kadencję. Spokojny trening ale z pełną koncentracją. Tak to bywa na spinnigu że często można dać się "ponieść" muzyce... musiałem walczyć aby utrzymać te 80% :-)
Kategoria spinning


Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
01:16 h 0.00 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max:171 ( 88%)
HR avg:143 ( 74%)
Podjazdy: m
Kalorie: 956 kcal

...że niby poniedziałek (538)

Poniedziałek, 10 maja 2010 | | Komentarze 0

Poniedziałek. Spokojniej na zajęciach. Całość to ciągle podjazdy. Całe zajęcia kręcę z dosyć wysoką mocą ale już z niższą kadencją i spokojniej. Dobry i upilnowany trening na granicy beztlenowej. Chociaż momentami było bardzo ciężko tak się pilnować bo moc mnie trochę roznosiła i aż prosiło się o wejście w wyższe HR, a przecież w sobotę start w Złotym Stoku.
30 minut w zakresie około 80% HR max, a reszta poniżej 80% HR max, czyli bez wielkich szaleństw.
Kategoria spinning


Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
01:03 h 0.00 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max:190 ( 98%)
HR avg:158 ( 81%)
Podjazdy: m
Kalorie: 954 kcal

sobotnia moc (537)

Sobota, 8 maja 2010 | | Komentarze 2

Sobota. Spinning w dobrych godzinach. Już w drodze na spinning jakaś nowa radiowa muzyka wprowadza nastrój. Na zajęciach robię kontynuację wczorajszego stylu jazdy. Wysoka kadencja, duże obciążenie i właściwie jeszcze mocniejsza jazda. Ray Charles (98% HRmax) wygrywa z Lady Gagą (96% HRmax). Ale oboje wiodą prym w dzisiejszym nakręcaniu. Wykręciło mnie aż na 98% HRmax.
17 min powyżej 90% HRmax.

Muzyka na spinningowe rozkręcenie i nie tylko, bo to da się całkiem dobrze pojechać w trakcie zajęć to Dan Ballan "Chica Bomb".
Kategoria spinning


Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
00:53 h 0.00 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max:187 ( 96%)
HR avg:154 ( 79%)
Podjazdy: m
Kalorie: 762 kcal

spin'n'self (536)

Piątek, 7 maja 2010 | | Komentarze 0

Piątek. Wymyśliłem że pojadę samodzielnie i skończę jakoś tak przed zajęciami spinningu. Dobry nastrój i dobra dyspozycja spowodowała mocną godzinę jazdy. Muzyka w słuchawkach mobilizowała. Wysoka kadencja ale przy dużych obciążeniach – czyli starałem się zasymulować podjazd. To na podjazdach mam zawsze kłopoty tak więc trzeba to trenować bo to jedyna droga do poprawienia tej umiejętności. I dzisiaj podczas tego samodzielnego treningu udało mi się to potrenować. Jestem zadowolony z tego treningu.
Przez 60% czasu jechałem powyżej 80% HRmax.
Kategoria spinning


Dane wyjazdu:
19.50 km 19.50 km teren
01:20 h 14.62 km/h:
Maks. pr.:35.60 km/h
Temperatura:10.0
HR max:152 ( 78%)
HR avg:126 ( 65%)
Podjazdy:375 m
Kalorie: 799 kcal

Singltrek pod Smrkem

Niedziela, 2 maja 2010 | | Komentarze 0

Pomaratonowa niedziela. Za oknem pogoda niezmienna a na dodatek zanosi się na deszcz. Dzień zaczynamy z Dorotą bardzo spokojnym wspólnym śniadaniem. W taki pomaratonowy dzień nie ma śladu po przedstartowym stresie. W planie dzisiaj wycieczka do południowych sąsiadów. W niedalekim Nowym Mieście znajduje się przygotowana rowerowa ścieżka "Singltrek pod Smrkem" Naczytaliśmy się w o niej w Internecie i dzisiaj mamy zamiar ją przejechać.
Spotkanie z GMT zaraz po śniadaniu. Pakujemy się w dwa samochody. Sprawnie pokonujemy 60km i w okolicach Nowego Miasta szukamy miejsca startu na ową ścieżkę. „Koniec języka za przewodnika” i znajdujemy mały parking w lesie. Pogoda się pogarsza, zaczyna padać deszcz, ale skoro już dotarliśmy na miejsce to ruszamy. Zapoznajemy się z mapą. Dorota robi zdjęcie tej mapy i w ten sposób mamy mapę „pod ręką”. To był dobry pomysł bo mapa przydaje się kilka razy na trasie.
Pierwsze kilkanaście metrów szybko mówi nam o co będzie chodziło na tej trasie. Wąska ścieżka, utwardzona tłuczniem i poprowadzona bardzo ciasno między drzewami. Pokonywanie takiej trasy robi się emocjonujące gdy tylko zaczyna się przyspieszać. Po tej wprawce wypadamy na wąski asfalt, który długim podjazdem prowadzi nas na najwyższy punkt na trasie i od tego miejsca trasa układa się już znacznie łagodniej. Na szczycie jesteśmy absolutnie przemoczeni, a kilka metrów asfaltowego zjazdu dokańcza dzieła i już jest mi wszystko jedno czy pada deszcz czy nie. Zaczynam czuć już tylko radość z jazdy. Z asfaltu ostry zakręt w prawo i od razu wpadamy na kolejny odcinek „singla”. Trasa się rozkręca i robi się coraz atrakcyjniej. Kałuże, deszcz, błoto i wąska trasa podkręcają adrenalinę. Dojeżdżamy do półmetka. Spotykamy jakichś Czechów, którzy udzielą nam kilku rad co do trasy i jej newralgicznych miejsc. Wskazówki okazują się przydatne. Korzystając z tej wiedzy pokonujemy „singla” sprawnie i nie mamy większych kłopotów ze znajdywaniem szlaku w lesie. Gdzieś po drodze spotkaliśmy pracowników, którzy ciągle pracują nad budowaniem ścieżki. Widzieliśmy jaka to mozolna i ciężka praca ale trzeba przyznać że efekt jest godny podziwu. Jedzie się świetnie. Wszyscy są zachwyceni. Obiecujemy sobie, że na pewno trzeba tu wrócić przy lepszej pogodzie. Robimy trochę zdjęć, chociaż pogoda jest mało fotogeniczna.
Kończymy pętlę i dojeżdżamy na parking. Deszcz przestał padać. Małe to pocieszenie bo i tak jesteśmy przemoczeni. Pakujemy całe nasze błoto do samochodów i wracamy w dobrych nastrojach do Karpacza. Wieczorem kolacja i zachwyt nad czeskim „Singltrekiem”. Trzeba tam powrócić.



Wskazówki dla szukających trasy dojazdu :)
Oto w poniższym "linku" trasa z Karpacza wiodąca na parking przy starcie na Singltrek. W Nowym Mieście pod Smrkiem, z rynku należy skręcić w lewo i kierować się na "futbolowy stadion". Do stadionu dojeżdża się coraz to węższą asfaltową drogą. Stadion jest po prawej stronie tej drogi. Mijamy go i pniemy się samochodami w górę dalej tą wąską asfaltową drogą. Po kilkuset metrach dojeżdżamy do małego leśnego parkigu. To jest miejsce startu. Przy skraju parkigu, pod lasem, znajduje się mapa całego szlaku.
Cały szlak obecnie wytyczony jest w lesie przy pomocy bardzo niskich drewnianych kołków wbitych w ziemię. Kołki mają różne kolory na różnych odcinkach. Zaczynamy od koloru różowego, a potem możemy znaleźć także zielone i niebieskie. Na jednym z odcinków zrobione są już także oficjalne oznaczenia, wysokie drewniane tabliczki z niebieskim symbolem "S".
Trasa z Karpacza na start Singltreka pod Smrkem


Naprawdę warto :)

Oficjalna reklamówka.
Kategoria rowerem


Dane wyjazdu:
51.40 km 51.40 km teren
03:39 h 14.08 km/h:
Maks. pr.:54.30 km/h
Temperatura:16.0
HR max:183 ( 94%)
HR avg:164 ( 84%)
Podjazdy:1680 m
Kalorie: 3427 kcal

#3/2010 Karpacz (33)

Sobota, 1 maja 2010 | | Komentarze 0

Start w Karpaczu. Ile się nasłuchaliśmy wszyscy o tegorocznym Karpaczu? Trasa z samych opowiadań zapowiadała się wyśmienicie, a może nawet karkołomnie. Atmosfera została odpowiednio zbudowana (czyt. podkręcona) wśród maratończyków na forum GG. Należało się tylko bać i dobierać odpowiednie opony.
Rano, wspólnie z Dorotą, jemy bardzo dobre śniadanie. To nas dobrze nastraja do startu w maratonie.
Pierwszy raz miałem okazję wystartować w górskim maratonie z sektora startowego. Czy to wpłynęło na wynik? Nie wiem. Na razie tego nie wiem, ponieważ za mało mam dowodów na to abym mógł to osądzić. Na pewno powoduje to nowe okoliczności bezpośrednio po starcie. Jest mniejszy tłok. Ale… w Karpaczu to akurat nie jest problem ponieważ kilka pierwszych kilometrów biegnie po asfaltowym podjeździe w centrum miasta (obstawionym niezliczoną ilością kibiców) i tłok między zawodnikami nie jest tam żadna przeszkodą. Do czasu skrętu na pierwszy szutrowy zjazd, stawka jest na tyle poukładana, że chyba nie sposób odczuć korzyść ze startu z sektora. Tak czy inaczej daje to na pewno jakiś komfort. Tylko pogodzić się trzeba z tym, że na moim poziome jazdy i zarazem starcie z sektora, zawsze będzie więcej mnie wyprzedających niż tych których ja wyprzedzam, a przynajmniej takie mam wrażenie. Ale nic to. Sektor to sektor i już. Fajna sprawa. Czy uda się utrzymać sektor na górskim maratonie? Oj… to jest dla mnie poważne wyzwanie.
Trasa maratonu ułożona wyśmienicie. Długie podjazdy, wymęczone w pocie młynka, a do tego zjazdy o dużej trudności i wymaganiach technicznych z górnej półki. Ukłony w stronę układających trasę. Widać że trasa jest pokombinowana ale zarazem przemyślana pod kątem maratonu. Myślę że będzie to jedna z tych tras która zapadnie w pamięć właśnie z powodu ogólnej atrakcyjności. Na szczęście w czasie maratonu nie padał deszcz. Było tylko trochę mokro po nocnych opadach. Podczas deszczu ta trasa zrobiłaby się momentami niebezpieczna. Trudność wzrosła by o jedną „gwiazdkę” w górę.
Pokonałem ten maraton na odpowiednim dla siebie poziomie. Udało się i nie miałem kłopotów technicznych, ani żadnych wywrotek. Ale nie obyło się bez podchodzenia czy schodzenia na trasie, ale odcinki pokonane z „buta” nie były zbyt długie. Nie sprawiły również pogorszenia mojego psychicznego nastawienia – co czasami się zdarza – gdy czuję, że trasa mnie pokonuje. Tym razem nie miałem uczucia, że trasa mnie pokonała mimo konieczności pokonania jakiejś trudności z „buta”. Myślę, że to dlatego, że z buta dawałem naprawdę tylko kilka razy i to na odcinkach, które naprawdę budziły mój respekt. Oceniam jednak, że dla lepszych zawodników trasa była chyba w całości do przejechania, a przede mną jeszcze trochę pracy i treningów zostało, aby radzić sobie jeszcze lepiej. Jednocześnie mogę napisać, że widziałem wiele upadków innych zawodników. Czasami nawet po dwa trzy upadki pod rząd na odcinku 50m zjazdów.
Moje treningi w opanowywaniu roweru przynoszą chyba efekty. Wszelkie wcześniejsze trasy, które zrobiłem na nowym rowerze jak najbardziej się przydały. I chociaż moja integracja z Anthemem to jeszcze nie to samo co z poprzednim NRSem to jednak czuję się coraz to lepiej na tym nowym rowerze. Przyjdzie czas, że będę mógł wykorzystać coraz to więcej jego atutów. Pierwszy raz na maratonie mogłem poczuć i potwierdzić sobie, istotność dobrych hamulców. Wszystkie wcześniejsze obserwacje się potwierdziły. Hamulce tarczowe przenoszą mnie w inny świat zjazdów i możliwości na zjazdach. Wyraźnie czuję, że mogę o wiele lepiej kontrolować rower i to też staram się robić – decydując się na coraz to trudniejsze zjazdy właśnie dzięki hamulcom i coraz to lepszej kontroli nad rowerem.
Słabo jak na razie jest dobrane zgranie amortyzatorów, ale co do tego to potrzebuję więcej obserwacji i więcej próbnych ustawień w takich trudnych warunkach. To jeszcze przede mną.
Jakość pracy przerzutek XTR jest bardzo dobra. Kultura pracy tego mechanizmu jest zadziwiająca. Właściwie zapominam o dobrych zasadach używania przerzutek. Wszystko reaguje w momencie gdy tego potrzebuję. To w wielu momentach pomaga – albo inaczej… to wielu momentach nie powoduje dodatkowych kłopotów.
Maraton przejechałem w pełnej koncentracji. Sił i motywacji wystarczyło, chociaż były chwile, że po 45km chciałem aby się to już skończyło. Ale gdy wyskoczyłem z ostatniego zjazdu na asfalt przed metą, gdy pojawił się dobrze znany ostatni podjazd i zakręt w lewo – wiedziałem, że poradziłem sobie z trasą GG w Karpaczu po raz czwarty. I mało tego… odegrałem się za poprzednie starty, gdy to za każdym razem miałem jakąś awarię techniczną. Tym razem rozprawiłem się z tą trasą najlepiej ze wszystkich swoich startów tutaj i jestem zadowolony z uzyskanego wyniku.
Więcej o wyniku:
nr startowy: 4409
dystans [km]: 51,4

kategoria Open M+K ilość zawodników: 709
zajęte miejsce OPEN: 216
procentowo w stawce [%]: 30,47
czas zwycięzcy: 02:29:51
mój czas: 03:39:13
strata do zwycięzcy: 01:09:22
strata do zwycięzcy w %: 46,29

kategoria M3 ilość zawodników: 235
zajęte miejsce M3: 64
procentowo w stawce [%]: 27,23
czas zwycięzcy M3: 02:39:05
mój czas: 03:39:13
strata do zwycięzcy M3: 01:00:08
strata do zwycięzcy M3 w %: 37,8

ilość punktów w kategorii MEGA M3: 290
miejsce w kategorii generalnej MEGA M3: 40/307

średnia prędkość zwycięzcy OPEN: 20,627
średnia prędkość zwycięzcy M3: 19,390
średnia prędkość moja [km/h]: 14,074
prędkość max: 54,3 km/h
przewyższenie [m]: 1745 (licznik Polar)
średnie HR [uderz/min] : 164
max HR [uderz/min]: 183
różnica maxHR-śrHR: 19
kadencja średnia [obr/min] n/a
kadencja maksymalna [obr/min] n/a

różnica w prędkości średniej OPEN: 6,553
różnica w prędkości średniej M3: 5,316
Kategoria maraton